Najseksowniejsze sceny kina, które warto zapamiętać. Część 1

Filmy są obecnie jedną z najpopularniejszych rozrywek. Nie tylko bawią, ale też uczą, wzruszają, a niekiedy zmuszają do refleksji. Nie mogły więc ustrzec się przed seksem – znajdziemy tu zarówno subtelne, pełne romantyzmu ujęcia, wulgarne, budzące niemałą konsternację fragmenty, jak i zupełnie przerysowane momenty, które bawią albo wprost przeciwnie – pozostawiają niesmak.
Seks jest w niemal każdej produkcji, która jest przeznaczona dla odbiorców powyżej 12 roku życia, jednak tylko kilka filmów, czasem bardziej, czasem mniej ambitnych, przedstawiło prawdziwie kultowe sceny seksualne. Pośród nich są też te, które przedstawiają seks w sposób ciekawy, a reszta przechodzi raczej bez echa. A teraz przybliżmy sobie wszystkie sceny, które są ikoniczne, a także, dzięki którym od razu rozpoznamy film. Zapraszamy Was do wspólnej podróży po najseksowniejszych scen ze świata kina.

Romantyczne i zmysłowe chwile

Ten rodzaj scen zdecydowanie najczęściej występuje w filmach. Romantyczne sceny znajdziemy w komediach, filmach sensacyjnych, a nawet horrorach. My jednak zaczniemy od tej, która na zawsze zapisała się w pamięci niemal wszystkich fanów kinematografii.

Nim stał się duchem

„Uwierz w ducha” z 1990 roku to absolutny hit i klasyk kina, czego dowodzą liczne nagrody i nominacje. To połączenie komedii, dramatu oraz romansu z elementami fantastyki do dzisiaj porusza rzesze ludzi od początku do końca. I choć zdarzają się humorystyczne momenty, przede wszystkim z Whoopi Goldberg w roli głównej, to jedną ze scen, którą wszyscy najlepiej zapamiętali, jest ta, kiedy Demi Moore wraz z Patrickiem Swayzem siadają przy kole garncarskim, a w tle gra Unchained Melody.
Połączenie tak romantycznego kawałka ze zmysłową grą wstępną przy lepieniu glinianego garnka było idealną receptą na ikoniczną scenę romantycznego kina.

Odbierając oddech

Choć Tom Cruise raczej nie jest typowym amantem, to ma za sobą rolę w filmie Top Gun, gdzie jako młody uczeń lotnictwa wojskowego, Maverick, walczył nie tylko o tytuł najlepszego ucznia, ale też o serce Charlotte Blackwood, granej przez Kelly McGillis. Między tym dwojgiem wydawało się iskrzyć  od pierwszego spotkania, jednak w pewnym momencie doszło do scysji, ba! przy melodii Take my breath away zespołu Berlin mogliśmy oglądać krótką scenę pościgu, aż, kiedy „Charlie” dopadła Mavericka i wyznała mu, że się w nim zakochała, Cruise podobno… zapomniał swojego tekstu. Uratował jednak sytuację, całując filmową ukochaną, czyniąc przejście do sceny łóżkowej dużo ciekawszym niż jakakolwiek inna kwestia, która miała się w tym miejscu pojawić.
Mimo że scenie zdecydowanie brakuje do klimatu, jaki możemy czuć w „Uwierz w ducha”, to wciąż wybija się wśród innych filmów. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że wszystko to w dużej mierze dzięki chwytliwej muzyce.

Tołstoj znów na scenie

„Anna Karenina” z Keirą Knightley to śmiała wizja powieści jednego z największych rosyjskich pisarzy, Lwa Tołstoja. Całość przedstawiona jest jakby na scenie teatru, na której co rusz pojawiają się nowe scenerie. Jedną z nich jest sypialnia, gdzie Karenina z młodym oficerem kawalerii, Wrońskim (granym przez Aarona Taylora-Johnsona) urzeczywistnia trwający między nimi romans.
Jest to dość świeża odsłona, a jej romantyczność leży nie tylko w pięknej muzyce skrzypiec, ale przede wszystkim w artystycznej wizji seksu. Mamy tu plątaninę półnagich ciał, grę spojrzeń między kochankami, ale przede wszystkim taneczną choreografię i westchnienia, które nie pozostawiają wątpliwości co do ogromnej namiętności, jaka łączy ich oboje.

Rozpalający zmysły taniec

Jak wspominaliśmy wyżej, w kinie nie brakuje scen, które są pełne namiętności i goszczą w najróżniejszych produkcjach. Gdybyśmy mieli wymienić je wszystkie – z pewnością moglibyśmy stworzyć opasłe tomiszcze.
Tymczasem chcieliśmy się zwrócić w kierunku innego rodzaju scen, w których dominował taniec. Niekwestionowanym mistrzem jest tutaj Quentin Tarantino, choć pojawi się też scena spoza jego twórczości.

Lubieżna i demoniczna

„Od zmierzchu do świtu” jest jednym ze zdecydowanie najoryginalniejszych filmów Tarantina – ot, stoi sobie bar, pełniący również funkcję przybytku uciech cielesnych, w nim zaś zatrzymuje się na noc porwana przez uciekających ze Stanów rabusiów. Nieświadomi tego, co ich czeka, piją alkohol, aż w końcu stają się świadkami jednego ze zdecydowanie najlepszych tańców erotycznych, jaki mogliśmy oglądać na wielkich ekranach.
W towarzystwie węża boa, który dodawał lubieżności, kształtna jak mało która aktorka, a do tego o egzotycznej urodzie, Salma Hayek daje pokaz, który rozbudzi każdego, nawet najbardziej opornego na żeńskie wdzięki mężczyznę. Bliska końca swojego tańca, Królowa Nocy pozwala spić jednemu z przestępców (granego przez samego Tarantino) alkohol wpierw z jej stopy, a później z ust. Jakaż szkoda, że później goście baru dosłownie skończyli na jej talerzu…

Lap-dance, który zapada w pamięć

Tarantino raz jeszcze – i tym razem bawi się filmem na swój wyjątkowy sposób, oferując widzom mnóstwo akcji, bezsensownych wątków, ale przede wszystkim – multum dobrej zabawy. Nie brakło też miejsca na seks. Ten zaś wylewa się na widza z ekranu szczególnie w jednym momencie – kiedy Vanessa Ferlito, grająca Arlene, wykonuje dla Kaskadera Mike’a (w którego wcielił się Kurt Russell), lap dance – seksowny taniec, połączony z kontaktem z oglądającym.
Aktorka być może nie jest ikoniczną pięknością – co bardziej wybredni by powiedzieli, że ma twarz dziecka, dodatkowo drobną fałdkę na brzuszku. Jej siłą jednak jest co innego – latynoska uroda, hipnotyzujące spojrzenie, a przede wszystkim kocie ruchy, które przykuwają uwagę od pierwszego momentu. Połączenie tych wszystkich składników z piosenką Down in Mexico zespołu The Coasters sprawia, że wszelkie „wady” znikają, a pozostaje tylko rozpalenie do białości. Tarantino jednak zabawił się kosztem widza, jakby nie pozwalając mu ujrzeć, co było na końcu.

Taniec w ciemności

Co się stanie, jeśli blondynka, która, jak się złożyło, jest rozwódką, zwiąże się z atrakcyjnym maklerem, oddając się naprawdę wyuzdanym zabawom? Wystarczy zobaczyć „9 i pół tygodnia”. Tam zaś możemy oglądać Kim Basinger, która uprawia striptiz dla Mickeya Rourke’a. Choć od premiery filmu minęło 30 lat z górką, to wciąż taniec jednej z najseksowniejszych blond-ikon amerykańskiego kina rozpala.
Elizabeth w tym tańcu kusi, odsłania, by zaraz się skryć za czymś, prowokuje, a John cierpliwie czeka na to, aż ona w końcu się odsłoni w całości przed nim. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie fakt, że… oglądamy nie Basinger, a jej dublerkę. Wielka szkoda.

Gratka dla miłujących po grecku

Sceny seksu homoseksualnego w kinie wciąż są rzadkością, a jeśli już występują – są bardzo grzeczne. Jest jednak kilka scen, które oddają honor gejom i lesbijkom, oferując wrażenia co najmniej na tym poziomie, jaki można spotkać zazwyczaj w scenach erotycznych heteroseksualistów.

Gdzie kowbojów dwóch…

Kowboj jest jednym z amerykańskich symboli męskości – brudny, silny, wytrzymały, a przede wszystkim – heteroseksualny. Z tego mitu jednak odziera go film „Tajemnica Brokeback Mountain”. Heath Ledger i Jake Gyllenhaal wcielili się w rolę dwóch kowbojów, wpierw przyjaciół, a później kochanków, którzy „odkryli się” na wspólnej wyprawie.
Scena, choć nie trwa długo, jest dość ostra (choć światła zdecydowanie brakuje), z pewnością wywołując u niejednego homofoba białą gorączkę. Za to daje nadzieję homoseksualistom na to, że kino w końcu traktuje ich jak równych innym.

…tam i dwie baletnice

Darren Aronofsky to reżyser, który nie boi się odważnych scen. Uwielbia symbolikę, kocha szokować i wytykać nam nasze słabości. Tak też było w Czarnym Łabędziu, z udziałem Natalie Portman i Milą Kunis. Choć obie bohaterki rywalizowały ze sobą, nie tylko o rolę, ale też o mężczyznę, to jest jeden moment, który budzi szczególne emocje, a w którym łączą się ze sobą w namiętności.
Mowa mianowicie o scenie lesbijskiego seksu między obiema bohaterkami. Być może nikt nie przewidywał, że kiedy aktorki zaczęły się całować i rozbierać, zrobi się tak gorąco. W pewnym momencie jednak postać grana przez Milę Kunis zdziera z głównej bohaterki bieliznę, by następnie rozpieścić ją oralnie. Obsesyjne myślenie o sztuce, o sobie i o wymarzonym mężczyźnie nie przeszkadza granej przez Portman dziewczynie, by w tym momencie oddać się w całości rozkoszy. Scena budzi różne emocje, od rozpalenia, przez konsternację po pewien lęk. Jest jednak zdecydowanie jedną z najlepiej zrealizowanych scen seksu lesbijskiego.

Ciąg dalszy nastąpi

Jak widzimy, seks w filmach ma różne oblicza. Jakie jeszcze sceny erotyczne możemy spotkać w kinematografii? O tym opowiemy sobie następnym razem. Sięgniemy jednak nie tylko do filmów hollywoodzkich, ale też i do polskiej kinematografii, gdyż i my nie mamy się czego na tym polu wstydzić.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *