Tajemnice kobiecego orgazmu

Kobiecy orgazm – długa droga do odkrycia tajemnicy

Starożytność pod wieloma względami była łaskawsza dla kobiet. Ich ciało było postrzegane jako piękno, rodzaj sztuki, którą rzeźbili czy to bogowie, czy natura. Seksualność niewiast nie była również niczym złym. Przeciwnie, ludzka cielesność była czymś zupełnie naturalnym, a seks służył nie tylko prokreacji, ale też odgrywał ważną rolę społeczną i religijną. Tym samym kobiecy orgazm był czymś zupełnie normalnym.

Jednak z nastaniem średniowiecza, gdy dogmaty religijne zaczęły dusić życie łóżkowe, kobieta stała się narzędziem Szatana, a narządem, który skupiał tę całą nieczystą energię, była łechtaczka. Orgazm, jak i seks dla przyjemności, stały się karygodnymi grzechami, które mogli wybaczyć jedynie najwyżsi hierarchowie Kościoła (warto przypomnieć, że do dzisiaj tak jest). Z drugiej strony był orgazm męski, który miał jedną, ważną funkcję – wyrzut nasienia, służącego do zapłodnienia.

Temat kobiecości i żeńskiego orgazmu został na wiele lat porzucony, a wszelkie praktyki, które miały doprowadzić kobietę do szczytowania, były oficjalnie uznawane za niemoralne. W pewnym momencie jednak orgazm u pań stracił nacechowanie seksualne – stał się reakcją fizjologiczną, która mogła być efektem terapii histerii. Zmienił również miano, jakim się go określało – od pewnego czasu był paroksyzmem histerycznym, czyli reakcją uwalniającą od stanów histerycznych, wynikających z nieprawidłowego działania macicy, które szczególnie się obserwowało u dziewic, wdów i starych panien. Tym samym, masaż łechtaczki, wykonywany czy to przez lekarza czy pielęgniarkę, był zupełnie czymś normalnym.

Sytuację zmienił dopiero raport Kinseya, który pojawił się w latach 50. XX wieku, wskazujący na to, że paroksyzm jest niczym innym, jak tylko kobiecym orgazmem. Kobieca seksualność na nowo została odkryta.

Orgazm u kobiet – głównie dla przyjemności?

Historia uciskania kobiet pod względem seksualnym jest długa i zawiła. Niewątpliwie wielu kochanków odkrywało potrzeby swoich dam, ale oficjalnie świat nie dostrzegał konieczności dbania o tę sferę życia pań. A nie ma bardziej fascynujących reakcji fizjologicznych w ciele człowieka niż kobiecy orgazm. Kiedy u panów jest on dość prosty i ma określony cel biologiczny, to identyfikacja przyczyn występowania szczytowania u kobiet jest trudniejsza. Wielu naukowców twierdzi, że orgazm kobiecy jest tylko dla przyjemności.

Inaczej to wygląda w świecie zwierząt – orgazm u samic jest konieczny z punktu widzenia przyjęcia nasienia samca. Służy więc poprawieniu płodności. Według części badaczy u kobiet taka reakcja nie występuje, może z wyjątkiem zwiększenia wydzielania śluzu w trakcie szczytowania, który ułatwia podróż plemnikom.

Niektórzy jednak postrzegają kobiecy orgazm jako mechanizm mający „przyzwyczaić”, czy raczej „przywiązać” partnerkę do danego partnera. Działa to w obie strony, w czasie szczytowania bowiem zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, wydzielana jest oksytocyna – hormon, który odpowiada za poczucie przywiązania. Jest to o tyle istotne z ewolucyjnego punktu widzenia, że ludzkie „samice” w czasie ciąży, jak i wychowywania potomka, są dużo bardziej narażone na zagrożenia niż przedstawicielki żeńskiej płci innych zwierząt. Potrzebny jest więc partner, który się przywiązuje i do którego ona czuje się przywiązana, by zapewnić dobrobyt przyszłemu potomstwu.

Nie sposób też nie zauważyć, że orgazm służy również budowaniu stabilności psychicznej. Drażliwość, frustracja i brak pewności siebie – są to efekty niespełnienia seksualnego, w jakim żyje wiele kobiet, nawet jeśli pozostają w związku. Orgazm natomiast przynosi odprężenie nie tylko emocjonalne (bo to dla kobiet jest szalenie ważne w szczytowaniu), ale seksualne i natury fizjologicznej. Nie ma bowiem lepszego środka na ból głowy jak dobry seks. Udane życie intymne to także większa pewność siebie i mniej frustracji, a dobrze dotleniony mózg gwarantuje większą rzutkość umysłu.

Co jest odpowiedzialne za orgazm u kobiety?

Mężczyźni, którzy skupieni są na swoim fallusie, przekonani są, że im większy będzie, tym większą satysfakcję zapewnią swoją partnerkę. Ile w tym prawdy? Ciężko orzec. W każdym razie natura nie przekreśla szans panów o skromniejszym przyrodzeniu, gdyż za kobiecą rozkosz odpowiadają głównie dwa czynniki – odpowiedni nastrój i łechtaczka.

Kiedy w przypadku nastroju wyjaśnienie wydaje się oczywiste, to w przypadku tego narządu wielu mężczyzn się zapomina. Nie myślą o tym, że ten, pozornie tylko, niewielki organ ma tak ogromną siłę. Dlaczego? Ma bowiem około 8 tysięcy zakończeń nerwowych (penis ma ich o mniej więcej połowę mniej). Nie jest tylko małym guziczkiem nad pochwą, lecz całym organem, oplatającym pochwę. Ciała jamiste w odnogach łechtaczki, podobnie jak penis, wypełniają się krwią wraz ze wzrostem podniecenia. Tym samym więc rozkosz wynikająca z penetracji może mieć więcej wspólnego z samą łechtaczką niż z pochwą. Warto więc skupić się na tym organie, a przy umiejętnych pieszczotach szczytowanie jest gwarantowane.

Oczywiście, oprócz samej łechtaczki, są także inne punkty na i w ciele kobiety, które odpowiadają za rozkosz. Wielu mężczyzn skupia się na punkcie G, który nie u każdej z pań musi być tak aktywny. Z drugiej strony jest też punkt AFE, gwarantujący dużo silniejsze wrażenia, a który znajduje się nieco głębiej niż wspomniana wcześniej przestrzeń Graffenberga. Jednak są to jedynie punkty, które tylko potęgują wrażenia, a jak donoszą badania opublikowane w 2014 roku, za orgazm jest odpowiedzialna wyłącznie łechtaczka.

To jednak dotyczy dróg rodnych, a przecież u kobiet wyróżniamy także inne orgazmy. Faktem jest, że nie każda z pań jest w stanie przeżyć inny rodzaj orgazmu niż ten łechtaczkowy, ale zawsze warto zawalczyć. Szczytowanie więc może się udać przez same pocałunki, pieszczenie piersi (nie tylko sutków, ale bardzo wrażliwych na dotyk boków), a także w czasie fantazjowania, co tylko dodatkowo pokazuje, jak ważny jest odpowiedni nastrój.

Jak wygląda kobiecy orgazm w praktyce?

Każdy z panów chce być seksualnym bogiem dla swojej wybranki czy też przelotnych partnerek. Nie każdy jednak wie, że wiele kobiet, nie chcąc wpędzić swojego mężczyznę w kompleksy, najzwyczajniej udaje. Tak rodzi się błędne koło, przez które partnerzy nie chcą poznawać rzeczywistych potrzeb swoich pań. Te zaś zdecydowanie lepiej zgłębić, bo korzyści będą z tego dla obojga.

Na samym początku dobrze jest się zaznajomić z przebiegiem podniecenia i orgazmu u kobiety. Zasadniczo, według trochę już przestarzałego, ale funkcjonującego podziału, możemy go rozdzielić na 4 fazy:

  • podniecenia – kiedy brodawki się wydłużają pod wpływem stymulacji, skóra nabiera rumieńców, a serce przyspiesza. Ciała jamiste łechtaczki się wypełniają krwią, a jej żołądź nabrzmiewa, pochwa zaś wydziela płyn lubrykacyjny,
  • plateau – kiedy piersi zwiększają swoją objętość, a skóra kobiety lekko różowieje – jest to faza głębszego podniecenia,
  • orgazmu – kiedy zostaje rozładowanie napięcia seksualnego, a mięśnie ciała ulegają mimowolnym skurczom. Kurczą się też mięśnie pochwy oraz trzon macicy,
    odprężenia – kiedy ciało się odpręża, a pochwa jest nadwrażliwa po orgazmie. Ciało powoli wraca do stanu sprzed podniecenia.

Jak długo natomiast trwa żeński orgazm? Szacuje się, że przeciętnie przez 6-10 sekund, choć mówi się również o 30-sekundowych orgazmach. Niektóre kobiety są zdolne również przeżywać orgazm wielokrotny, a to wiąże się nawet z pięćdziesięciokrotnym szczytowaniem w ciągu jednego stosunku!

Skąd zaś pewność, że kobieta miała orgazm? Przede wszystkim wystarczy obserwować jej ciało – spazmatyczne ruchy, których ewidentnie nie kontroluje to pierwsza przesłanka, że partnerka doszła. Z kolei jęki i krzyk nie zawsze są tego oznaką, a często właśnie służą do udawania. Nie można tu się dać oszukać! Tuż po orgazmie kobieta też poszukuje bliskości, czułości i ciepła ze strony partnera. Jednak najbardziej wyraźnym sygnałem szczytowania są mimowolne skurcze pochwy. Także sutki stają się twardsze, a ich otoczka lekko pomarszczona.

Kobieta jest tajemnicą

Kobiece ciało skrywa wiele tajemnic, które warto odkrywać. Orgazm jest tylko jedną z nich. Z każdą kolejną odkrytą można być pewnym, że w końcu uzna nas za najlepszych kochanków, którzy nie skupiają się wyłącznie na sobie, ale też walczą o jej przyjemność.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *