Bogowie religii politeistycznych to zupełnie inne istoty niż Bóg chrześcijan, Żydów czy muzułmanów. Byli zupełnie ludzcy, mieli swoje formy cielesne, walczyli z demonami i między sobą, byli zawistni, kochali i zazdrościli. Każdy z nich miał inną rolę, jednak jedna z nich była szczególna. Bogowie miłości mieli różne ucieleśnienia – zarówno kobiece, jak i męskie. Czasem byli odpowiedzialni po prostu za nieskrępowaną miłość cielesną, płodność, a niekiedy… siali też zniszczenie i przynosili kochankom zgubę. Innym razem panowali nad całym panteonem.
To, jak bardzo pokręcone były losy różnych bóstw, współczesnym ludziom z pewnością z trudem mieści się w głowach. Zdecydowanie są to materiały na doskonałą telenowelę, pełną zwrotów akcji i intryg. To, co jednak dzisiaj nam wydaje się igraszką, dla ludzi starożytności było śmiertelnie poważne. Przyjrzyjmy się różnym bóstwom miłości i płodności z różnych stron świata. Naprawdę warto.
Z tego artykułu dowiesz się:
Miłość i demony
Isztar była boginią, którą różnie traktowano w Mezopotamii. Z jednej strony jej nienawidzono, z drugiej zaś – otaczano niebywałą czcią. Była m.in. patronką Babilonu, a bramę jej poświęconą można dzisiaj oglądać w zbiorach Muzeum Pergamońskiego w Berlinie (tak, autentyczną bramę, którą przeniesiono z Bliskiego Wschodu do Niemiec). Isztar jednak była bardzo niejednoznaczną boginią – z jednej strony patronka miłości, z drugiej – wojny. Dlatego też jej ucieleśnieniem jest piękna kobieta o zdecydowanie pełnych kształtach (piersi i biodra, ale też lekki brzuszek), ale za to z hełmem z gadziej skóry, a także gadzimi łapami. Na plecach miała skrzydła, jednak nie anielskie (te w Babilonii wyglądały nieco inaczej), a raczej jak u harpii.
Co czekało zaś jej kochanków? Wiele nieprzyjemności. Inny bóg, Tammuz, który dbał o roślinność i pasterzy, po tym, jak został jej oblubieńcem, został przemieniony w wilka i od tamtej pory był ścigany przez własne psy. Inni zaś najczęściej ginęli. Kiedy natomiast ktoś jej odmówił, potrafiła się naprawdę zdenerwować, o czym świadczy najlepiej epos o Gilgameszu. Otóż, kiedy próbowała zwieść sumeryjskiego herosa, on, delikatnie mówiąc, wytknął jej los poprzednich kochanków i stwierdził, że nie dołączy do grona nieszczęśliwców. Rozgniewana Isztar kazała wówczas swojemu ojcu, Anu, zesłać bykołaka, a tym samym – 7 lat nieurodzaju na Uruk. Oczywiście sam bohater wraz z towarzyszem, Enkidu, stawili czoła bestii i ją pokonali. Isztar zaś stała się pierwszą znaną w historii femme fatale.
Miłość znad Nilu
To, jak niespokojne były losy egipskich bogów, nie raz było już przywoływane na naszym blogu. Sam fakt, że wśród nich (jak zresztą większości bóstw starożytności) normą było kazirodztwo, budzi pewien niesmak u współczesnych ludzi. Sami Egipcjanie natomiast przywiązywali ogromną wagę do seksu. Kapłanki musiały oddawać się (nie to, żeby były specjalnie zmuszane) podróżnym, w szeregi prostytutek czasem wchodziły same córki faraonów, a matka Kleopatry (o niej samej nie wspominając) była nazywana Wielką Połykaczką. I pomyśleć, że ich bogowie mogli być jeszcze bardziej wyuzdani.
Nic dziwnego, że w Egipcie czczono co najmniej kilka boginek miłości i płodności. Jedną z nich była Izyda, siostra i żona Ozyrysa, matka Horusa, a także bogini płodności. Przedstawiana jako piękna, ponętna kobieta ze skrzydłami. Była jedną z trzech najwyższych bóstw, ukochaną matką (dla każdego) i doskonałą żoną. Na tyle doskonałą, że po tym, jak Set, kolejny z jej braci, poćwiartował Ozyrysa, ta odnalazła jego szczątki i połączyła je. Penisa zaś, którego znaleźć nie mogła, po prostu stworzyła. Wtedy też spłodzili Horusa.
To, jak wielka była jej miłość, zarówno ta do męża, jak i matczyna, sprawiło, że niektórzy naukowcy postrzegają ją jako protoplastkę wszystkich innych bogiń miłości i płodności (przede wszystkim tych w znanych basenie Morza Śródziemnego). Część z nich uważa również, że także kult Matki Boskiej żywo odwołuje się do tradycji czczenia Izydy.
Inną boginią, którą otaczano ogromną czcią, a kojarzona jest z miłością i płodnością, była Bastet. Boginka z ludzkim ciałem i głową kota patronowała również ognisku domowemu, będąc ucieleśnieniem łagodności. Według mitów jednak nie zawsze tak było – kiedyś przyjęła postać lwicy, która poczęła mordować wszystko, co stanęło jej na drodze. Jednak egipski bóg mądrości, Thot, zmienił wówczas Nil w wino. Przekonana o tym, że to krew, zaczęła łapczywie pić z jego wód. To jednak było za dużo, nawet jak na boską głowę. Osiągając stan kompletnego upojenia, nie mogła już dalej mordować. Wówczas ten sam bóg zmienił ją w łagodną kotkę.
Od tamtej chwili Egipcjanie wierzyli, że to właśnie ona ich chroni w ich domach, a także patronuje zarówno wszystkim zakochanym, jak i bawiącym się. To między innymi właśnie dzięki niej koty zawdzięczały swoją boskość i ogromną cześć. Z drugiej strony amulet z Bastet miał też chronić mężczyzn przed demonami i chorobami.
Bogowie Greków i Rzymian
Panteon bogów południowych imperiów nie ustępował w żadnym wypadku tym, które znamy z Bliskiego Wschodu. Greckich i rzymskich bogów miłości i pożądania mamy co najmniej kilku. Na pierwszy plan oczywiście wysuwa się większości znana Afrodyta (przez Rzymian zwana Wenus) – żona Hefajstosa, boskiego kowala, a także bogini miłości cielesnej i patronka prostytutek. Miała licznych kochanków, zarówno boskich, jak i ludzkich (w tym Adonisa, którego miłość ta powiodła do Hadesu). Prawdopodobnie jej synem był inny bóg zakochanych, Eros – ten jednak ucieleśniał wyłącznie miłość romantyczną. Narodziny Afrodyty są o tyle intrygujące, że wyłoniła się ona podobno z morza, skąd na muszli podryfowała do brzegu Cypru. Stamtąd natomiast, wraz ze swoim orszakiem, ruszyła na Olimp, wypełniając świat radością. Pojawiając się w samej siedzibie bogów, pośród męskiej części wzbudziła niepohamowany zachwyt, a wśród żeńskiej (a jakże) niebywałą zazdrość.
Ojciec, Zeus, wydał ją za Hefajstosa, jednak, że ten był brzydki i wiecznie zajęty, Afrodyta szybko zaczęła szukać kochanków. Nie to, że mąż nie miał nic przeciwko – raz nawet złapał w sieć Aresa (boga wojny) i Afrodytę, kiedy baraszkowali na ich małżeńskim łożu. Zwołał wówczas innych panów Olimpu, by wyśmiać ich niewierność. Po epizodzie z Aresem i Adonisem skusiła swoimi wdziękami Hermesa, z którym poczęła Hermafroditosa (i to od jego cech androgenicznych pochodzi dzisiejsze określenie „hermafrodyta”), a także Dionizosa… z którym również poczęła syna, Priapa, będącego ucieleśnieniem płodności i panem ogrodów. Najciekawszy był jednak jej romans z Anchizesem, któremu urodziła Eneasza, trojańskiego herosa i, jak twierdzili Rzymianie, protoplasty rodu Juliuszów, z którego pochodził Gajusz Juliusz Cezar.
Nie sposób jeszcze nie wspomnieć o jednym bożku natury i pożądania – grecki Pan (lub rzymski Faun) był podobny Satyrom. Miał niewielkie kozie rogi i kopyta. Był bogiem płodności, który potrafił oczarować swoim wdziękiem zarówno nimfy, jak i dziewczęta, chłopców i zwierzęta. Często pojawiał się ze wspomnianym już synem Afrodyty, Priapem, który z kolei miał jedną cechę charakterystyczną – wręcz monstrualnych rozmiarów penisa.
Gorący bogowie chłodnej północy
Oczywiście bożki miłości występowały nie tylko na południu, ale także daleko za Dunajem, Renem i Alpami. Freja, dajmy na to, była boginią miłości, płodności i piękna. Wywodziła się z Wanów, ale dołączyła do dynastii Asów, zostając żoną Oda, boga światła słonecznego. Według różnych podań była bardzo oddana mężowi (do tego stopnia, że gdy zniknął, poszukiwała go na całym świecie, a kiedy został umęczony i zabity, zażądała połączenia jej z nim pod groźbą, że wybije połowę bogów). Nie przeszkadzało to jej podobno w posiadaniu tabunu kochanków.
Inną nordycką boginią miłości, która cieszyła się podobno nieprzeciętną uwagą mężczyzn, była Sif, żona popularnego w ostatnim czasie Thora, a także, niewykluczone, że kochanka równie znanego Lokiego. Jej cechą charakterystyczną było to, że miała wyjątkowo piękne, rude włosy. Te dwie boginie, jak twierdził jeden z olbrzymów z Jotunheimu, by ocalały (dla niego), jeśli przyszłoby mu wytłuc wszystkich mieszkańców Asgardu.
Pozostał jeszcze jeden bóg, bardziej rodzimy – syn Czarnogłowa i Białobogi. Jego dzień niektórzy z nas czczą w czas przesilenia letniego, 21-22 czerwca. Dzisiaj święto znane pod nazwą Nocy Świętojańskiej drzewiej nosiło inne miano – Kupalnocki. Sami naukowcy nie są do końca zgodni co do wierzeń dot. Kupały (czy w ogóle takie bóstwo występowało w panteonie), jednak ci, którzy uważają, że cieszył się on czcią Słowian Zachodnich, twierdzą, że był on bożkiem niepohamowanych żądz i rozkoszy. Niestety, nie wiemy o nim zbyt wiele, jak zresztą o innych słowiańskich bogach.
Boskie miłostki
Śledząc losy wszystkich bogów miłości, zarówno tych głównych, jak i pośrednich, można zauważyć pewne powtarzające się schematy – troskliwe matki, rozwiązłe boginki, które płaczą za kochankami i wygrażają wszystkim wkoło, jeśli stracą kontakt z nimi. Wielu tych bogów też często było najpierw potworami, mimo pięknego oblicza.
Dzisiaj są to ciekawe opowiastki, które pokazują, jak bardzo ludzcy byli bogowie Egipcjan, Babilończyków, Greków czy Wikingów. Coraz częściej jednak ludzie sięgają do ich historii, nie tylko zainteresowani zawiłymi losami, ale autentycznie pragnąc ich czcić (coraz popularniejsza Noc Kupały dla wielu jest nie tylko ciekawostką rekonstrukcyjną). Dla nas zaś to przede wszystkim ciekawy kawałek historii, który warto poznać.