Historia prostytucji

Historia prostytucji – od kapłanek po „damy lekkich obyczajów”

Powszechnie zjawisko prostytucji znamy pod pojęciem najstarszego zawodu świata. Wszak, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, w zamian za odrobinę uciechy mogli dać i otrzymać wiele – żywność, pieniądze i wszelkie luksusy. Prostytucja jednak nie zawsze wiązała się z czymś niskim, jak dzisiaj postrzegamy pracownice domów publicznych.

Niegdyś prostytutki mogły obracać się w towarzystwie najbardziej prominentnych osób w mieście czy państwie, samemu mając niebagatelny wpływ na nie. Co więcej – ich usługi również miały związek z sacrum, co dzisiaj, w kulturze judeochrześcijańskiej ciężko jest nam sobie wyobrazić. Nawet kiedy czasy były dla nich średnio przyjazne (albo wręcz wrogie), żigolacy i prostytutki działają do dzisiaj, a w niektórych krajach zawód ten przeżywa swój renesans.
Przybliżmy sobie więc historię prostytucji – jak jej losy przewijały się przez różne epoki.

Kapłanki, które modliły się o płodność

Pierwsze prostytutki, jak pisał grecki historyk Herodot, pojawiły się w Mezopotamii. Były one kapłankami bogiń miłości, które oddawały się w halach świątyń przyjezdnym, jak i wszystkim tym, którzy chcieli się „pomodlić”. Oczywiście wiązała się z tym pewna zapłata, którą odwiedzający musiał uiścić – tę zaś pobierał najczęściej kapłan. Stosunek z nimi był nie tylko zbliżeniem między niebem a ziemią. Potencjalnie też usługi te miały im zapewnić nie tylko płodność jako mężczyznom, ale również obfite plony czy powodzenie w rozmnażaniu zwierząt hodowlanych. Ponadto historyk ten wspominał również o tym, że każda kobieta, przynajmniej raz w życiu musiała, w zamian za sztukę srebra, oddać się w pomieszczeniach świątynnych obcemu mężczyźnie. Bynajmniej jednak to nie ona dostawała tę zapłatę, a świątynia. Jej obowiązkiem zatem było przyczynienie się do złożenia ofiary bogom.

Podobnie było w Egipcie – kapłanki Bastet miały w obowiązku „ulżyć” wędrowcom, którzy szukali schronienia w kapliczkach i świątyniach poświęconej bogini. Były one szeroko poważane wśród ludzi, a między nie często trafiały członkinie rodów faraońskich.

Wspomnijmy, że, z biegiem czasu, oddawaniem się za pieniądze zajmowały się nie tylko kobiety, ale też młodzi mężczyźni czy wręcz chłopcy, a sama prostytucja zaczęła wychodzić ze świątyń na ulice – wpierw w czasie świąt, jak na przykład Wielkie Dionizje, aż w końcu przeniosły się też do zamtuzów.

Prostytucja antyku

Prawdziwy rozkwit prostytucji miał jednak miejsce w basenie Morza Śródziemnego, w szczególności w Grecji. Powodów było kilka – w Atenach na przykład Solon zinstytucjonalizował prawem prostytucję (swoją drogą, jako metodę ochrony małżeństwa). Państwo stało się więc zbiorowym sutenerem, a domy publiczne były pod jego opieką. Każdy mógł przyjść i skorzystać z usług prostytutek (biedni nawet za symboliczny datek) – pełniły bowiem one zadanie niemal urzędnicze.

Z drugiej strony były hetery – kobiety wyjątkowo urodziwe, ale również oczytane. Dzisiaj moglibyśmy porównać je do japońskich gejsz – podobnie jak one, musiały umieć zabawić swojego towarzysza nie tylko wdziękami, ale również rozmową, dowcipem i intelektem. Stąd też często były kształcone w różnych naukach, a najczęściej w filozofii. Zajmowały się również sztuką i wyznaczały kanony mody. Dzięki temu często też wchodziły w kręgi nie tylko naukowców, ale również polityków.

Nieco inaczej wyglądała prostytucja w Rzymie. Tam wszystkie domy publiczne wchodziły pod opiekę państwa. Jeśli nie były licencjonowane – działały nielegalnie, z czym ostro się rozprawiano. Same prostytutki natomiast nie cieszyły się już takimi względami jak w greckich polis. Nie dość, że ograniczono im swobodę, jaką cieszyły się wśród Greków, to jeszcze cały swój urobek oddawały właścicielom zamtuzów. Jedynie floralia i święta związane z boginią Wenerą były okresami, gdy cieszyły się większymi względami.

Przez średniowiecze do nowożytności

Nierząd w chrześcijaństwie jest potępiany, co do tego nie ma wątpliwości. Prostytutki przez większość hierarchów tamtych czasów były uważane za zepsute do cna grzesznice, które można było nawrócić, tak jak stało się to z Marią Magdaleną. Z drugiej strony jednak epoka średniowiecza wcale nie była sroga dla prostytutek. Więcej – jeden ze świętych Kościoła Katolickiego, Św. Augustyn uważał, że prostytucja jest potrzebna, aby porządne kobiety nie oddawały się rozpasaniu seksualnemu. Nie oznacza to jednak, że je szanował, czego dowodzi przyrównanie ich do pałacowego ścieku.

Co ciekawe – rycerze i inni wojacy ruszający z pomocą braciom z Ziemi Świętej, by walczyć w imię Boga z niewiernymi, cieszyli się uciechami tzw. wędrownych prostytutek. Było to osobliwe zjawisko, polegające na tym, że damy lekkich obyczajów pojawiały się całymi taborami na różnych, ważnych wydarzeniach, a także towarzyszyły wojakom w różnych wyprawach. Oprócz zabawiania ich zajmowały się kwestiami porządkowymi jak praniem czy sprzątaniem.
Same prostytutki natomiast zrzeszały się w organizacjach przypominających cechy, w których troszczyły się nawzajem. Miały więc swoje mistrzynie, jak i czeladniczki. W średniowiecznej Anglii z kolei wprowadzono pewne ograniczenia – nierządem nie mogły zajmować się zakonnice ani mężatki.

Warunkiem traktowania prostytucji jako pracy najemniczej było okazanie skruchy za wykonywanie swoich usług. Tym samym – jeśli część datków trafiała na cele dobroczynne (lub do kościoła), przymykano na nie oko. Jeśli natomiast kobieta lubiła swój zawód, wówczas traktowano to jako grzech.

Ciężkie czasy dla prostytutek przyszły z czasem odkryć geograficznych. Choć choroby weneryczne nie były obce, to marynarze zza Oceanu Atlantyckiego przywieźli ze sobą kiłę, która jest wyjątkowo uporczywa, a swojego czasu zbierała wśród ludzi spore żniwo, a ówczesne remedium – czytaj, rtęć – wcale nie było zdrowsze. Czy to oznacza jednak, że prostytucja stała się mniej popularna? Bynajmniej – po prostu stała się co najwyżej bardziej ryzykowna. Za to związane z ruchami religijnymi działania władców doprowadzały do zdelegalizowania prostytucji pod ciężkimi karami.

Ostoją dla prostytutek stały się Francja i Włochy, a także Polska, która była krajem jak na tamte czasy niezwykle tolerancyjnym. Jeden z węgierskich wędrowców, Martin Csombor stwierdził, że Kraków pod względem obyczajności nie był wcale lepszy od Sodomy czy Gomory. Gród Kraka bowiem był siedzibą koncesjonowanego domu publicznego, z którego rajcy czerpali niemałe zyski. Warto zaznaczyć, że jego kierowniczką była żona kata, który często karał kobiety za nierząd. Z kolei we Francji i Włoszech popularne stały się kurtyzany – luksusowe prostytutki, które były bywalczyniami prestiżowych przyjęć, a poza usługami cielesnymi zajmowały się również sztuką.

Trend ten rozwijał się aż do Rewolucji Francuskiej – do tego czasu dwory królów, książąt, jak i ulice miast wielu państw zostały opanowane przez prostytutki, w szczególności Wersal, w którym Ludwik XIV zgromadził całą francuską szlachtę. Był to też okres, kiedy kształtowały się dzielnice czerwonych latarni, a posiadanie luksusowej prostytutki, z którą władca pojawiał się na przyjęciach, było wręcz pożądane.

Ciekawe podejście do prostytucji można zauważyć w epoce wiktoriańskiej. Z jednej strony mężczyźni dbali o wstrzemięźliwość swoich żon i partnerek, jawnie gardząc przy tym prostytutkami, a z drugiej – korzystali z ich usług terapeutycznie. Wstrzemięźliwość seksualna mężczyzn bowiem była postrzegana jako niezdrowa, prowadząca do licznych chorób, a nawet śmierci.

Na przełomie XIX i XX wieku pojawiły się również dwa skrajne ruchy – abolicjonizm, który dążył do zniesienia wszelkich ograniczeń w zakresie prostytuowania się, i neoreglamentaryzm, mający na celu zlikwidowanie domów publicznych i resocjalizację kobiet zajmujących się nierządem.

Prostytucja współcześnie

Od II wojny światowej, kiedy z jednej strony francuskie prostytutki chętnie spędzały czas z nazistowskimi oficerami i żołnierzami, a z drugiej żołnierze AK podstawiali im zarażone damy lekkich obyczajów, prostytucja wciąż ma się świetnie. W Dzielnicy Czerwonych Świateł w Amsterdamie stoi obecnie pomnik na część prostytucji, a w Niemczech byłe córy Koryntu zatrudnia się jako seksualne asystentki osób niepełnosprawnych. Nie brakuje również związanych z nią absurdów, jak na przykład w Szwecji – mężczyzna, który korzysta z usług damy do towarzystwa może zostać skazany, ona zaś – nie.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *