Ideał mężczyzny na przestrzeni wieków    

Mężczyzna idealny – jak się zmieniał pogląd na ciało panów na przestrzeni wieków

W jednym z poprzednich artykułów przybliżyliśmy sobie, jak na różnych etapach historii ludzie postrzegali kobiece piękno. Począwszy od biuściastych, z szerokimi biodrami i wydętym brzuchem matek, przez wątłe i eteryczne panny, mające być natchnieniem artystów, aż po dzisiejszy wieloraki kanon, w którym dominuje zamiłowanie do proporcji i stylu fit. W tym artykule natomiast spojrzymy na tę drugą, „brzydszą” płeć. Wszak nie tylko Panie musiały się stroić i pięknie wyglądać. Ba! To przede wszystkim panowie muszą być eleganccy, by niewiasty zwracały na nich uwagę.

Choć często mężczyznom wydaje się, że to oni poderwali swoją wybrankę, to rzeczywistość jest zupełnie inna. A o tym decyduje to, czy już przy pierwszym kontakcie wzrokowym, panna zwróci uwagę na danego mężczyznę. Te zaś, od zarania dziejów, musiał przynajmniej w części odpowiadać obecnie panującemu kanonowi piękna. Jakie więc były ideały mężczyzn w historii?

Od czasów najdawniejszych

Jak wiadomo, rolą mężczyzny w pierwotnych kulturach było przede wszystkim zdobywanie pożywienia, a przede wszystkim mięsa. Myśliwi potrafili wiele dni i tygodni spędzać czas poza wioską, aby zapewnić swoim współplemieńcom, a przede wszystkim wybrankom, wyżywienie, kiedy te zajmowały się dziećmi, ogniskiem domowym lub zbieractwem. Przetrwanie rodziny i plemienia w tamtych czasach było najistotniejsze, a jednocześnie było trudnym zadaniem.

Dlatego też idealnym partnerem dla kobiet kultur pierwotnych był ten, który niekoniecznie był muskularny, ale… z odpowiednią warstwą tkanki tłuszczowej. Jest to odpowiednik dzisiejszej zasobności portfela – im większy brzuszek miał mężczyzna, tym bardziej zaradny, zdolny zapewnić lepsze warunki bytowe. Najwyraźniej też musiał być zupełnie dobrym łowcą, skoro w nieprzyjaznych warunkach potrafił przybrać na wadze.

Z czasem jednak, jak ludzie zaczęli się łączyć w większe grupy i zakładać miasta, kanon ten się zmieniał. Liczne posągi z tamtych czasów, wizerunki na murach, wazach i innych powierzchniach wskazują na to, że ludzie antyku, w szczególności Grecy i Rzymianie, mieli przede wszystkim zamiłowanie do harmonijnego rozwoju ciała. W przeciwieństwie do mężczyzn z późniejszych epok zażywali oni regularnych kąpieli i pielęgnowali swoją skórę olejkami i balsamami. Bardzo dużą uwagę przywiązywano do włosów, sporządzano specjalne kosmetyki, a jasną barwę owłosienia uzyskiwano za pomocą gołębich odchodów, bogatych w związki chlorowe.

Mężczyźni starożytnego świata więc przykładali ogromną uwagę do swojego wyglądu. Liczyło się nie tylko atletyczne ciało, ale również piękna, zadbana skóra i włosy, co większości z nas wydaje się tak odległe od wyobrażenia o mężczyznach antyku.

Kiedy duch stał się ważniejszy od ciała

Wraz z nadejściem średniowiecza, podobnie, jak wiele różnych innych rzeczy, tak dbałość o ciało zeszło na dalszy plan. Dużo ważniejsze stało się dbanie o przymioty duchowe jak odwaga, męstwo, cnota (często dosłownie). Troska o higienę sprowadzała się głównie do okazjonalnego mycia (co było praktykowane przez wiele wieków później) i zabiegów medycznych.

Oczywiście, były również pożądane określone cechy wyglądu. Blada cera, do której osiągnięcia nierzadko stosowano upuszczanie krwi pijawkami, miała świadczyć o szlachetnym pochodzeniu. Niemniej jednak mężczyzna wciąż miał być rycerzem, więc prezentować się odpowiednio muskularnie i męsko. Stąd też tak często w strojach stosowano specjalne watowania, podkreślające szerokie ramiona i barki, przylegające do nóg nogawice, które miały podkreślać ich długość, a także najróżniejsze i najbardziej wymyślne suspensoria, czyli rodzaj ochrony na genitalia. Im bardziej zasobny majątek miał mężczyzna, tym potrafiły być one bardziej wymyślne, także w formie penisa we wzwodzie.

Ciało znów w centrum uwagi

Przez długie lata cielesność była utożsamiana z grzesznością, nawet jeśli wszyscy i tak przede wszystkim na nią zwracali uwagę. Z czasem jednak, jak obok dogmatów kościelnych wracały dawne ideały, znane jeszcze z antyku, człowiek znów stawał w centrum uwagi, w tym także jego ciało. Zabiegi pielęgnacyjne powróciły wpierw w renesansowej Anglii. Stosowano różnego rodzaju kosmetyki wzmacniające włosy, czyszczące zęby, a także wygładzające skórę. Co więcej – wiadomo, że także panowie w tamtych czasach poddawali się zabiegom odmładzającym.

Do łask wszedł także puder. Wszak jasna cera, wskazująca na to, że jej właściciel nie skalał się pracą w polu, była niezwykle pożądana. Do tego dochodziły róże na policzki. Były to czasy, w których nogawice zostały zastąpione pończochami, podkreślającymi łydki. Znów ważna była dbałość o włosy, a ci, którym ich brakowało, mogli bez obaw założyć perukę.

Z czasem w niemal całej Europie rozwijało się pudrowo-perukowe szaleństwo, co tyczyło się nie tylko kobiet, ale też i mężczyzn. Zarówno mocny makijaż, jak i okazała peruka, były oznaką statusu danej osoby. Miało to jednak swoją drugą stronę – do wyrobu takich kosmetyków często wykorzystywano substancje toksyczne, czy wręcz trucizny – arszenik, ołów, siarka to tylko niektóre z nich.

Mężczyzna tamtych czasów musiał więc nie tylko mieć umięśnione nogi i tors, przy czym nie do przesady, ale przede wszystkim ociekać bogactwem, wyrażonym strojem.

Naturalna uroda romantyków i narodziny mężczyzny epoki przemysłowej

Koniec wieku XVIII i początek XIX były okresem niezwykle burzliwym dla historii. Mocny makijaż i wysokie peruki były utożsamiane ze znienawidzoną burżuazją i arystokracją, która wzbogacała się kosztem chłopów. Rewolucja francuska, a także czasy wojen napoleońskich zupełnie zmieniły postrzeganie urody mężczyzn. Jednak totalna odmiana przyszła wraz z czasem romantyków, którzy postawili na naturalną urodę. Nie oznacza to, że zrezygnowali z modnego ubierania się. Przeciwnie! Im modniej, tym lepiej. Surduty, garnitury, buty na lekkim obcasie – a wszystko to jak najlepiej dopasowane. Modne były relatywnie krótkie fryzury, dbale ułożone. Dodatkowo istotne były nienaganne maniery, a także oczytanie. Mężczyzna tamtych czasów musiał również koniecznie być wrażliwy i zdolny do wzruszeń.

Jednak rozwój technologii, a w tym wynalezienie maszyny parowej i spalinowej, mocno wpływał na wizerunek idealnego mężczyzny. Można wyodrębnić dwa kanony, które w tamtym czasie się wykrystalizowały. Pierwszy, dotyczący klasy, nazwalibyśmy to – burżuazji kapitalistycznej, był ewolucją mężczyzny romantycznego. Choć nie musiał być już wrażliwy, to zawsze powinien prezentować się nienagannie. Dżentelmen tamtych czasów mógł mieć niewielki zarost lub też bujną, zadbaną brodę, obowiązkowo dopasowany garnitur, surdut lub smoking i skromną, choć schludną fryzurę. Dodatki, jak kapelusze, rękawice i laski były szczególnie pożądane. Z drugiej strony mamy obraz mężczyzny-robotnika. To obraz także dzisiejszego twardziela – męski strój roboczy, mocno rozbudowana sylwetka, a przede wszystkim niezłomny charakter.

Do czasów dzisiejszych

Jeszcze na początku XX wieku modny był dość gęsty i nieco dłuższy wąs i sylwetka zapaśnika, jak i dobrze ubranego dżentelmena. To stulecie, podobnie nie raz pokaże, jak wzorzec idealnego mężczyzny z dekady na dekadę zmieniał się o 180 stopni. Był to bowiem okres wielu przemian politycznych i społecznych.

Lata 20. i 30. należały do elegantów, którzy promowani byli przez gwiazdy kina (w końcu, któraż z pań nie kochała się w Clarku Gable’u), ze skromnym, wąski wąsikiem. Lata 40. z kolei były czasem prawdziwych siłaczy z wystylizowaną, krótką fryzurą, którzy szli na front II wojny światowej. Buntownicy lat 50. byli zdecydowanie męscy w swoim odzieniu, a układane na żel włosy i mięsiste usta były tym, czego najbardziej pożądały panie. W końcu to czasy Elvisa Presleya. Okres wojny w Wietnamie był też czasem hipisów, stąd też dla wielu kobiet idealnym partnerem był ten, który nie był już tak mocno zbudowany, a raczej o dość wątłej muskulaturze, za to z dłuższymi włosami na wzór Beatlesów, a później samego Lennona. Modny był również niedbały, pełny zarost. Kolejną rewolucję w kanonie urody męskiej przyniosły lata 80. Był to bowiem okres, w którym na scenę wkroczył Arnold Schwarzenegger i Sylwester Stallone – porównanie do umięśnionego Herkulesa jest jak najbardziej wskazane. Lata 90. to z kolei znów zwrot w stronę wizerunków kreowanych przez zespoły rockowe, stąd dobrze zbudowany (ale nie tak jak Conan czy Rambo) mężczyzna o dłuższych włosach i estetycznie przystrzyżonym zaroście był wśród pań bardzo pożądany.

Współcześnie zaś, podobnie jak w przypadku kobiet, mamy zupełnie różne kanony urody męskiej. Z jednej strony panie uwielbiają „dorosłych chłopców”, gładko ostrzyżonych, o rachitycznej budowie ciała, z drugiej jest szerokie grono fanek uwielbiających typowych „karków”, a jeszcze inne ubóstwiają drwali i wikingów – o atletycznej sylwetce, z bujnym zarostem, a także często z dłuższymi włosami.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *