Zabójcy namiętności – co obniża temperaturę związku?

Jest wiele historii, które zaczynają się tak samo – z początku jest fascynacja, zainteresowanie. Oboje się starają, by jak najlepiej wyglądać, wykazują zaangażowanie i zainteresowanie sobą nawzajem. Później jest seks – pełen namiętności, dziki i temperamentny, który niesamowicie satysfakcjonuje, skłania do fascynacji i starania się o względy drugiej strony.

Z czasem jednak temperatura powoli zaczyna spadać. Ona zmienia coraz częściej spódniczkę czy seksowne spodnie na luźne dresy, bluzkę z dekoltem na zwykły t-shirt, on natomiast rzadziej przynosi kwiaty, woli czasem wyskoczyć z kumplami do pubu niż spędzić z nią wieczór albo po prostu obejrzeć mecz niż dać się namówić na amory.

Zmiany zachowań natomiast powoli działają trawiąco na cały związek. Między parą zaczyna coraz częściej dochodzić do zgrzytów – czy to o jego rozrzucone skarpetki i bokserki, czy to o jej kosmetyki, walające się po szafkach. W zasadzie to każdy pretekst staje się dobrym zarzewiem kłótni.

Tak powoli gaśnie namiętność. Przyczyn stygnięcia temperamentu związku i wzajemnego pożądania jest jednak znacznie więcej i nie są one tak oczywiste na pierwszy rzut oka. Co dokładnie zabija namiętność między partnerami, którzy na samym początku mogli się gorąco pożądać i nie wyobrażać sobie lepszych chwil? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Różne wyobrażenia

To, co wpierw nas przyciąga do siebie, to przede wszystkim wyobrażenie o tej drugiej osobie. Jeśli choć na chwilę partner wpisze się w pewien schemat, o którym marzymy, to zyskuje naszą aprobatę i zainteresowanie. Nie bierzemy jednak pod uwagę faktu, że zarówno on, jak i my jesteśmy na etapie starań, w którego trakcie wykazujemy maksymalne zaangażowanie względem drugiej strony.

Brutalna rzeczywistość nas dopada, kiedy wkraczamy na kolejny poziom związku. Pół biedy, jeśli para decyduje się zamieszkać sobą przed ślubem – znacznie gorzej sytuacja wygląda dla tych, którzy postanowili się pobrać i dopiero wtedy wprowadzić pod jeden dach. Często wówczas zaczyna dochodzić do pierwszych rozczarowań, że on nie zawsze jest tak szarmancki, a ona rzadko kiedy ma idealny makijaż, tudzież robi inne rzeczy, które wielu mężczyznom się z obiektem pożądania nie kojarzą. Z każdym kolejnym zawodem rozczarowanie rośnie, a tym samym spada namiętność, którą się para darzyła, a wraz z nią – ochota na seks.

Wyobrażenia mają potężną moc. Budujemy je od najmłodszych lat, obserwując rodziców. Od nich czerpiemy wzorce, kto powinien być tą głową rodziny, a kto winien przynajmniej choć trochę ulegać. Kolejnym momentem, kiedy w naszej wyobraźni powstają kolejne idealne obrazy, to okres dojrzewania. Młodzi mężczyźni wtedy właśnie najczęściej trafiają na filmy pornograficzne, na których kobiety są zawsze gotowe i zdolne do seksu. I to praktycznie od zaraz. Wystarczy tylko chwycić za biust i krocze, by ta była już rozpalona do granic możliwości. Młode kobiety natomiast często marzą o namiętnym i płomiennym zbliżeniu, w którego trakcie ich książę spełnia każde ich marzenie i potrzebę, a seks niekoniecznie zaczyna się od bezpośrednich „macanek”.

Jakie to ma przełożenie na rzeczywistość pary? Jeśli wzorem matki kobieta jest dominującą osobowością i trafia na mężczyznę, u którego w rodzinie to ojciec był tym, który ją prowadził, zaczynają pojawiać się zgrzyty. Współpraca bowiem, nawet jeśli istnieje, towarzyszy poczuciu rywalizacji. Każde z nich próbuje przejąć górującą rolę nad drugim, bo przecież tak powinno być. Tak zapamiętali z rodzinnego domu. Z tego też powodu pojawiają się pierwsze przesłanki do kłótni, gdyż jedno nad drugim próbuje dominować. Spięcia natomiast powodują wzajemną niechęć i jak początkowo łóżko mogło być tym polem, gdzie „podpisywało się” rozejm, to w pewnym momencie ochota na seks zaczyna zupełnie zanikać.

Z drugiej strony są właśnie wyobrażenia dotyczące życia erotycznego. Przy braku odpowiedniej edukacji seksualnej młodzi mężczyźni najczęściej czerpią wzorce z filmów pornograficznych, gdzie seks jest przedstawiony de facto z perspektywy męskiego samozaspokojenia, a kobieta służy jedynie do realizacji tego celu (w końcu większość twórców treści dla dorosłych to wciąż mężczyźni).

Rzadko kiedy młodzi mężczyźni sięgają po filmy z tagiem passionate, w którym można spodziewać się większej czułości. Sceny z „hardcore” w tytule najzwyczajniej wywołują więcej emocji, bodźce są dużo intensywniejsze, przez co i same doznania z masturbacji, która jest pierwszą formą zachowań seksualnych i poznawania swoich potrzeb, są dużo mocniejsze. Później przenoszą te zachowania do łóżka, myśląc, że właśnie tak to powinno wyglądać. Tymczasem, jak sobie już niejednokrotnie wyjaśnialiśmy, kobiety są istotami, które zazwyczaj potrzebują czułości, odpowiedniej gry wstępnej. Nie oznacza to oczywiście, że nie lubią zaszaleć przy szybkim numerku, zostać „zeszmaconymi”, jednak do pełnego podniecenia potrzebują czegoś więcej niż kilku kolistych ruchów zaciśniętych na piersiach dłoni i chwili głaskania po pochwie.

Stąd też rodzi się niechęć pań do zbliżeń, gdyż panowie z takimi wzorcami są skupieni głównie na swoich potrzebach, myśląc, że skoro im jest przyjemnie, to i ich partnerki szaleją z rozkoszy. Co gorsza – panie często udają, że właśnie tak jest, bo przecież zwrócenie mu uwagi może urazić jego (bardzo wrażliwe) męskie ego. Tymczasem komunikacja jest kluczem do wszystkiego.

Przestajemy się starać

Niewątpliwie brak wzajemnego zrozumienia i komunikowania się w sprawach łóżkowych to element starań. Te jednak wychodzą dużo dalej niż alkowa. Jak sobie wspomnieliśmy, na samym początku jedna i druga strona wykazuje maksimum zaangażowania, by pokazać, jak ważny jest dla nas nowy partner, a także rodzący się związek. Dzięki wzajemnej adoracji i staraniom jesteśmy dla siebie bardziej pociągający i namiętność buzuje w nas z pełnią sił, czekając na każdy moment wyzwolenia tej energii.

Po osiągnięciu celu jednak, czyli kiedy on ją zdobędzie, a ona go usidli, wiele par zaczyna sobie odpuszczać. Ona przestaje myśleć o tym, by ładnie się ubrać, tak jak on lubił, on z kolei zaczyna poświęcać jej mniej czasu. Tak zaczynają się pierwsze rozczarowania, wynikające ze spadającego poziomu starań, a tym samym – narastają wątpliwości co do wyboru. Wraz z wątpliwościami spada wzajemne zaufanie, a w związku z tym i ochota na seks z tym konkretnym partnerem.

Często jest tak, że oboje zadbani jeszcze przed związkiem lub na samym jego początku, w końcu przestają się troszczyć o swój wygląd. On był niegdyś wysportowany, a teraz nabiera brzucha piwnego, sukcesywnie budowanego na spotkaniach z kumplami i w trakcie meczów, ona zaś wraca do jedzenia słodkości lub też, np. po ciąży nie dąży do zgubienia kilogramów, których jej przybyło, a wręcz „pielęgnuje”, by nie zmienić tego stanu rzeczy. Efekt jest dwojaki – ona myśli tylko o tym, kiedy stosunek między nimi się skończy, a on stoczy się z niej na bok, dzięki czemu ona będzie mogła zaczerpnąć powietrza, z kolei przy drugim przykładzie mężczyzna może mieć problem z pożądaniem – w końcu wiązał się ze szczupłą piękną dziewczyną, która teraz tak mocno odbiega od wizerunku osoby, jaki pamięta z tamtych czasów.

Każdy z tych elementów, brak dbałości o siebie zarówno jeśli chodzi o strój, jak i o ciało czy zaangażowanie w związek, powoduje, że wzajemne pożądanie spada. Jak wyżej pisaliśmy – cel w końcu został osiągnięty, problem w tym, że trudniej go utrzymać. Stąd też wzajemne rozczarowanie, które prowadzi do tego, że nie mamy większej ochoty na seks, a co gorsza – zaczynamy szukać wrażeń poza ramami związku, co ostatecznie może zabić namiętność, jak i uczucie.

Co więc należy robić?

Najistotniejsza będzie zawsze komunikacja i umiejętność słuchania. Bez wyraźnych i prostych komunikatów o tym, jakie się ma oczekiwania wobec siebie, co nas boli, czego potrzebujemy i czego byśmy chcieli, nie ma mowy o tym, by budować też większe zaangażowanie seksualne. Wynika to z faktu, że każdy z partnerów zaczyna działać po omacku względem drugiego.

Z drugiej strony ważne jest stałe okazywanie zaangażowania. Często wystarczą najdrobniejsze rzeczy, aby on pokazał swoją troskę wobec niej. Tak samo ona, niewielkim wysiłkiem, może wykazać zainteresowanie seksualne w stosunku do niego. Takie bodźce bowiem działają bardzo silnie i skutecznie pomogą podtrzymać namiętność i zainteresowanie seksualne w związku.

Niekiedy jednak pomóc może tylko terapeuta, który dokładnie określi naturę problemu między partnerami. Czasem bowiem połączyła ich jedynie fascynacja seksualna, a nie rzeczywiste uczucie. I choć na podstawie zafascynowania ciałem i zdolnościami partnera można próbować budować związek, to bez solidniejszych podstaw nie ma on szansy przetrwania. Niekiedy po prostu w takich chwilach lepiej rozejść się i szukać szczęścia z kimś, kto bardziej pasuje do posiadanego wyobrażenia partnera.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *