Jak sobie radzić z PMS?

Drogie Panie, znacie to? Przychodzą w miesiącu takie dni, kiedy wszystko Was drażni, nie macie ochoty z nikim rozmawiać, za to każdego, kto stanie Wam na drodze, najchętniej byście… no właśnie.
I z drugiej strony Panowie – znacie ten okres, gdy powinniście chodzić wokół swoich partnerek na palcach, najlepiej wtopić się gdzieś w tło domu, bo nie możecie z niego zniknąć (bo przecież możecie być potrzebni, a gdzie byście się mieli włóczyć!)?
PMS, czyli zespół napięcia przedmiesiączkowego daje się we znaki obu stronom, jak i wszystkim wkoło przeżywającej go kobiety. Panie szukają możliwości rozładowania chemicznie wywoływanych emocji, więc dobierają się do czekolady, łatwiej wybuchają gniewem, a panowie najchętniej by się ewakuowali do domu skrytego gdzieś głęboko w kniei. Tymczasem na PMS są sposoby, które pozwalają sobie radzić z jego objawami. Co można zrobić, kiedy napięcie przed miesiączką bywa nie do zniesienia?

Czym jest PMS i jakie są jego objawy?

Zespół napięcia przedmiesiączkowego dotyczy pań, które są w szczycie okresu rozrodczego, czyli najczęściej tych kobiet, które są w wieku między 20 i 30, jednak może się ciągnąć nawet do czasu przekwitania. Napięcie pojawia się na kilka dni przed menstruacją (nawet do 10), a kończy pierwszego lub drugiego dnia plamienia. W ekstremalnych sytuacjach może trwać nawet dwa tygodnie.
Z czego wynika ta cała burza? Z wahań poziomu hormonów we krwi. Zmienia się bowiem intensywność produkcji estrogenu i progesteronu, a także prolaktyny, co z kolei wpływa również na stany emocjonalne kobiety. Szczególnie narażone są na nie te panie, które prowadzą siedzący tryb życia.
Do najczęstszych objawów natomiast zalicza się huśtawkę nastrojów, problemy z koncentracją, a nawet przybieranie na wadze. Dotkliwą dolegliwością jest też boleść piersi, problemy ze snem, nudności, zaparcia i biegunka. Pogorszeniu też często ulega cera, na której pojawiają się wypryski. Nie sposób nie wymienić również łatwości w wybuchaniu gniewem czy (dosłownie) agresją, nawet w stosunku do najbliższych osób.
Innymi słowy – PMS potrafi dać się ostro we znaki nie tylko samej przeżywającej, ale też całemu otoczeniu. Dlatego też warto zadbać o to, by zniwelować jego skutki do minimum.

Krok pierwszy – wizyta u ginekologa

Jeśli zespół napięcia przedmiesiączkowego jest wręcz nie do zniesienia, warto udać się najpierw do lekarza specjalisty, który pobierze wymaz z pochwy i wykona badanie krwi. Materiał ten pozwala na określenie poziomu hormonów i dobranie odpowiedniej kuracji.
Najczęściej zaleca się przyjmowanie progesteronu czy innych hormonów płciowych. Lekarze przepisują też często leki przeciwbólowe i rozkurczowe, dzięki czemu zmniejszone zostają boleści piersi i brzucha. Ostatecznie, jeśli kobieta nie myśli w danym momencie o ciąży, może również zapytać ginekologa o antykoncepcję hormonalną, która powinna skutecznie wyciszyć objawy stanu napięcia.

Zmiana diety

To, jak jemy, ma niebagatelny wpływ na nasze zdrowie, o czym nie raz sobie mówiliśmy. Od tego może zależeć nasze zdrowie seksualne, libido, płodność, a jak pokazuje praktyka – także intensywność PMS. Warto więc zmodyfikować trochę dietę, by przechodzić jego objawy mniej dotkliwie.
Jaki jadłospis warto przyjąć na czas napięcia przedmiesiączkowego? Przede wszystkim zwiększenie nawodnienia – odpowiednia ilość płynów w organizmie pozwala na jego lepsze funkcjonowanie. Krew staje się nieco rzadsza, dzięki czemu łatwiej przepływa przez żyły, komórki są dużo lepiej nawodnione… a szklanka chłodnej wody świetnie łagodzi emocje!
Warto natomiast porzucić na ten czas alkohol. Jak wiadomo – picie piwa na przykład zwiększa parcie na pęcherz, to zaś może prowadzić do odwodnienia. Stąd też lepiej po prostu odstawić procenty na ten czas na bok. Choćby nie wiadomo jak relaksująco działały przez chwilę, to później może być tylko gorzej. Tak samo jest z małą czarną – kawa może dodawać dużo energii na krótki moment, ale w ostateczności wypłucze z organizmu sporo wody, a także magnezu, który jest potrzebny do właściwego funkcjonowania układu nerwowego.
Wiadomo, że ciężko w czasie PMS zrezygnować ze słodyczy, w szczególności z czekolady. Wszak to właśnie kakao korzystnie wpływa na produkcję dopaminy. Nagłe przypływy glukozy jednak równie szybko spadają, przez co energia, która jest przyjmowana, błyskawicznie umyka, pozostawiając po sobie tylko zbędne kalorie i przymus przyjęcia kolejnych słodyczy. Tym samym – jeśli chce się uniknąć przybrania na wadze, lepiej odstawić słodkości na bok.
Ważna jest też odpowiednia cyrkulacja wody w organizmie. Odpowiedni przepływ płynów zapobiega obrzękom. Tym samym warto zmniejszyć ilość przyjmowanej soli, a także raczyć się na przykład natką pietruszki i rzeżuchą jako dodatkiem do potraw. Oba te składniki działają moczopędnie, a dzięki spożywaniu odpowiedniej ilości płynów, organizm będzie odpowiednio nawodniony.
Istotny jest też sposób jedzenia – dla zachowania odpowiedniego poziomu cukru we krwi należy zmienić częstotliwość i wielkość posiłków. Zamiast trzech większych lepiej zjeść sześć mniejszych. Pozwala to zachować odpowiednie nasycenie, a także utrzymanie najlepszego poziomu glukozy. W tym czasie należy też wyjątkowo zadbać o to, aby posiłki były spożywane w spokoju – to powinno być zawsze małe święto, któremu można się oddać bez większych przeszkód, spokojnie przeżuwając każdy kęs.
Warto też zwrócić uwagę, aby wzbogacić dietę w składniki bogate w witaminy z grupy B, które pozytywnie wpływają na działanie mięśni i systemu nerwowego. Znajdują się m.in. w czerwonym mięsie, bananach, a także zielonych warzywach. Na stan skóry zaś pozytywnie wpłyną pokarmy, które są bogate w witaminy A, C i E, czyli cytrusy, marchew, jabłka, a także ryby i olej lniany czy orzechy. Dobrze by było też zadbać o błonnik, na przykład z warzyw czy kasz. To pozwoli łatwiej przejść przez PMS bez słodyczy.
Łagodniejszemu przejściu przez stan napięcia przedmiesiączkowego pomaga również włączenie do diety składników bogatych w wapń i tryptofan, występujących szczególnie w przetworach mleczarskich.

Zbawienne zioła

Nie tylko dieta, ale również różne napary z ziół pomagają łatwiej przejść przez PMS. Dzięki darom natury można łatwiej przebrnąć przez fizyczne, jak i psychiczne objawy tej nieprzyjemnej przypadłości.
Na napięcie emocjonalne na przykład doskonale nada się melisa i rumianek lub też lawenda. Każde z tych ziół działa kojąco na nerwy. Pijąc je, można dużo łatwiej się wyciszyć. Jeśli natomiast pojawiają się stany depresyjne, to powinien pomóc olej z wiesiołka. Podobne działanie wykazuje również dziurawiec, który świetnie oddziałuje też na potencjalne problemy z trawieniem.
Na fizyczne objawy, jak bóle piersi i brzucha doskonale nadają się takie zioła jak niepokalanek mnisi (a najlepiej nalewka z niego) i kalina koralowa. Właściwości przeciwskurczowe z kolei przejawia dzięgiel chiński. Na zatrzymaną wodę natomiast pomóc może pokrzywa i korzeń mniszka (ważne jest jednak, by pić co najmniej 2 litry wody). W przypadku wzdęć pomagają napary z kopru włoskiego, a bezsenności – z chmielu.
Boża apteczka, jak zwykło się mówić o ziołach, daje mnóstwo środków, które można skutecznie zastosować na PMS i inne przypadłości. Jeśli ktoś ma problem z piciem naparów z poszczególnych roślin (a ich woń i smak bywają czasem ciężkie do przejścia), zawsze może sięgnąć po naturalne preparaty, dostępne w aptekach lub sklepach lekarskich.

Ruch, joga i kąpiele

Jest oczywiście szereg innych skutecznych metod na zespół napięcia przedmiesiączkowego. Jedną z najlepszych zdecydowanie jest joga. Te ćwiczenia, głęboko zakorzenione w kulturze Dalekiego Wschodu, pomagają rozluźnić nie tylko umysł, ale i ciało. Nadają mu gibkości, sprężystości, a także uczą panowania nad nim. Relaksacja ciała skutecznie też działa na uspokojenie produkcji hormonów.
Są też specjalne pozycje, które pomagają rozciągnąć, a zatem przygotować mięśnie brzucha przed spodziewanymi bólami. Zawsze można uczestniczyć w zajęciach lub też po prostu sprawdzić, które asany (jak nazywa się pozycje ćwiczebne) pomagają w odnalezieniu harmonii.
Z drugiej strony jest sam ruch – nie musi to być sport (choć dobrze jest go uprawiać na co dzień, dzięki czemu ciało jest lepiej przystosowane do znoszenia różnych niedogodności), ale może być też taniec. Jeśli więc pojawiają się stres i bóle, warto rozkołysać biodra przed lustrem, zacząć nawet podśpiewywać ulubiony kawałek, a dzięki wytwarzanym w czasie ruchu endorfinom, nieprzyjemne objawy odejdą w niepamięć.
Pomóc też może gorąca kąpiel, która rozluźni mięśnie i da ukojenie, wzbogacona o magnez, który wspomaga prawidłowe działanie układu nerwowego lub też z dodatkiem wywaru z róży, chmielu i rumianku. Nie tylko pomoże się zrelaksować, ale będzie też nieziemskim doświadczeniem.


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *